#TeenMomPoland, czyli panna z dzieckiem po polsku
Nawet, jeśli sądzisz, że to absolutnie niemożliwe – zapewniam Cię, Ty też mogła(e)ś zostać nieletnim rodzicem. Pewnie, jak prawie 60 proc. Polaków zacząła(e)ś uprawiać seks jeszcze w liceum i pewnie jak ponad 60 proc. Polaków zabezpieczyła(e)ś się wtedy prezerwatywą (albo jak pozostałe 40 proc. inaczej lub wcale). Statystyka, Kochanie.
Jednak to nie była(e)ś Ty. Ty zaczekała(e)ś, może nawet do ślubu. Ty wiedziała(eś), że zabezpieczyć się trzeba i jak. I miała(e)ś na to kasę. Super. Tyle, że to z nie Twoja zasługa, to szczęśliwy zbieg okoliczności, albo przypadek, jak wolisz. Może miałeś fajnych rodziców, rodzeństwo, nauczycieli, którzy powiedzieli Ci co i jak. Może nauczyli Cię ciekawości i ostrożności, dzięki którym samodzielnie doszedłeś do tej wiedzy – winszuję. Pamiętaj jednak, że to do dziś nie jest w standardzie. W Polsce.
Ale gdybyś jednak nie miał(a) farta, Twoje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej (i tu kończę z końcówką męską, bo te konsekwencje ponoszą jednak głównie dziewczyny). Starzy mogliby Cię wykopać z domu (i wielu by to zrobiło). Raczej nie skończyłabyś studiów, ani nawet nie zaczęła, bo do tego potrzeba matury. Przesrane. Scenariusz 1 to albo bruk, albo opieka społeczna, albo jakaś podła robota, bo co Ty możesz dostać za pracę jako gówniara bez doświadczenia. Scenariusz 2 – starzy Cię, co prawda nie wykopują, ale schody dopiero się zaczną, bo (pamiętaj, masz 14, 15, 16, 17, a niech i nawet 18 lat) – a do tej pory Twoim problemem było głównie, na której ścianie powiesić plakat z Justinem Biberem (albo z N’Sync, jeśli masz tyle lat, co ja). Tymczasem zwala Ci się na łeb wielki, największy w życiu kloc betonu – decyzja, czy urodzić (i nikt mi nie wmówi, że są nastoletnie matki, które nie rozważają aborcji). A jeśli jednak tak – to wszystko, co jest po – palący wstyd, wytykanie palcami, mdłości, bóle, wredne docinki, strach, spojrzenia z ukosa, badania, szpitale, pytania o datę urodzenia, znów ten wzrok, poród, znów ból, znów lęk. Tylko teraz już też o dziecko. Masz 14, 15, 16, 17 lat. Kończę, bo widzę, jak bledniesz.
Spoko.
Tobie się udało.
—
W Polsce co roku 20 tysięcy nastolatek zostaje matkami (i, nie zapominajmy, prawie drugie tyle nastolatków – ojcami). Ocean problemów, do którego wskoczyli na główkę nie umiejąc pływać, jest nie do opisania. Poza tymi wyżej, wspomnę jeszcze o gigantycznych ograniczeniach w decydowaniu o sobie i dziecku z powodu niepełnoletności. Jeśli więc nie mają wyrozumiałych rodziców – którzy mogą sobie pozwolić na jeszcze jedno dziecko – w Polsce są zdane wyłącznie na siebie. Znikąd pomocy, znikąd pocieszenia. Jest oczywiście kilka NGOsów: Stowarzyszenie Pomocy Nieletnim Rodzicom , Mama Sama , Samodzielne Samotne Matki , czy Stowarzyszenie Pozwól żyć . Jest też Fundacja Mama , która od lat robi dobrą robotę, a teraz współtworzy Teen Mom Poland i kampanię społeczną z tym związaną. To wszystko jednak strasznie mało jak na 40 tysięcy dzieciaków, którym los właśnie przystawił shotguna do skroni.
Zakrawa na kiepski żart fakt, że za jeden z ważniejszych głosów w dyskusji o sytuacji nieletnich rodziców w Polsce (jeśli do niej dojdzie, a na to liczę) należy do stacji odpowiedzialnej za takie fiasko rodzaju ludzkiego jak Warsaw Shore. Ale jakkolwiek merkantylne i niecne cele by za tym nie stały – zrobili to i dobrze. Ja im kibicuję. Trochę mnie mierzi teledyskowa konwencja i to, że odcinki są takie krótkie. Lekko mnie drażni ta idealna symetria blondynek i brunetek, chłopczyków i dziewczynek i to, że każda teen-matka ma przy sobie lepszego, albo gorszego, ale jednak partnera – ojca dziecka, który się poczuwa (co w życiu nie jest znów taką regułą). No i ta upiorną babcia, oczywiście dewotka, oczywiście pod krzyżem. Ale wybaczam im to wszystko, bo wzięli obronę te, na które wszyscy się wypięli. I nie zrobili z tego karykatury.
A może, jak sobie Polska poogląda „Nastoletnie matki” w MTV, a w międzyczasie zobaczy Baby blues i dla kontrastu Juno , to w końcu przestanie tylko wytykać „panny z dzieckiem” paluchami, a poda im wreszcie pomocną dłoń. Albo przynajmniej na chwilę zamknie twarz.