Sukienka dla synka

Obejrzałam to i ryczę.

Przypominają mi się wszystkie nasze suche żarty i całkiem serio rozkminy o tym, co będzie jak Mikrob zechce mieć chłopaka. I że to też spoko. Jesteśmy o tym głęboko przekonani. Mamy sporo homo-przyjaciół i nic im nie brakuje. Czasem tylko akceptacji rodziców. Nasza bezwarunkowa miłość i akceptacja już leżą w depozycie. Na wszelki słuczaj.

Ale jakoś opcji, że Mikrob nie zechce BYĆ chłopakiem nie bierzemy specjalnie pod uwagę (i sądząc po bezwarunkowej miłości do brumów się nie zanosi). Tymczasem różnie bywa. Nie wiadomo.

A jak widać na załączonym obrazku jest to hardkorem.

Wielkim. Wielopoziomowym.Wszechogarniającym.

I chyba nie ma ratunku innego niż miłość.
Dla nikogo w tym słuczaju.

PS: Teraz różni mili panowie ubierają się w sukienki i robią sobie zdjęcia w geście solidarności z kobietami zagrożonymi gwałtem . Jest wesoło, stadnie i butnie.

Życzę Wam, Panowie, żebyście nigdy nie musieli zakładać sukienek w geście solidarności ze swoimi synami.

A jeśli Wam się jednak zdarzy, żeby też nie zabrakło Wam jaj.