Dziewczyn się nie bije? Bo co?
Jeśli widzieliście, to pewnie polubiliście, a nawet wrzuciliście sobie na walla TEN włoski spot poruszający problem przemocy wobec kobiet:
Ja też widziałam. I nie polubiłam. I nie polubię.
Nie, żeby chłopcy nie byli słodcy. Słodziaki z nich najprawdziwsze. I nie, żeby intencja nie była szlachetna – akurat Włochom słynącym z mistrzostwa w damskiej bokserce kampania się przyda, jak mało komu. Ale…
Precyzyjnie, choć jak dla mnie na ciut zbyt wysokim C, ponazywali grzechy włoskiego spotu Iza Palińska i Maciej Duda w swoim dwugłosie Tacy mili chłopcy, który ukazał się na łamach Codziennika Feministycznego. Kto ma czas, niech poczyta. Ja powiem krótko – to mógł być dobry spot, gdyby na KAŻDE z zadanych pytań chłopcy odpowiedzieli NIE. No dobra, na pytanie o to, „co Ci się w niej podoba?” nie da się odpowiedzieć nie. Ale już na polecenie pogłaskania czy pocałowania dziewczynki, jak najbardziej. A tak?
Nasi mali kandydaci na przyszłych macho nie zostali w ten sposób nauczeni, że dotyk, ten dobry, wymaga przede wszystkim wyraźnej, a tylko nie dorozumianej, zgody osoby dotykanej. Że jedynym człowiekiem, który może ZAPROPONOWAĆ: „dotknij”, „pocałuj”, „pieść”, jest ten, kto ma być pieszczony, całowany i dotykany. A każdy inny dotyk jest zły.
Dostali uśmiechnięty, bierny, godzący się na wszystko bez słowa sprzeciwu OBIEKT do dotykania, całowania i głaskania. Nie do bicia? Dlaczego nie? Bo nie! Bo dziewczyn się nie bije nawet kwiatkiem. Bo bicie jest złe. Bo tak.
Bardzo przekonujące.
Wiem, że zaraz mnie oskarżycie o feministyczne pięknoduchostwo, nadwrażliwość i dzielenia włosa na czworo, ale naprawdę, naprawdę marzę o tym, by Mikrob, gdy w przyszłości ktoś KAŻE MU kogokolwiek pocałować/przytulić/pogłaskać potrafił powiedzieć, NIE mamo/tato/wujku/ciociu/proszę Pani/Pana, CHYBA ŻE ON/ONA TEGO CHCE. I tylko, gdy on sam będzie tego chciał.